Znowu na styku, znowu pechowo

Znowu na styku, znowu pechowo

W niedzielne popołudnie do Komborni zawitała drużyna LUKS "Beskid" Posada Górna. Przed spotkaniem było wiadomo że walka będzie zacięta i cały mecz będzie "otwarty". Początek meczu to wzajemne badanie. W 7 minucie Grzesiek przebiegł z piłką pół boiska i strzałem po rykoszecie wyprowadza naszą drużynę na prowadzenie. Nie mija minuta gry i mamy 1:1 - znów piłka za naszych obrońców i zawodnik "Beskidu" wykorzystuje sytuację sam na sam. Gramy słabo, mamy problemy z rozegraniem piłki czego wynikiem są kolejne akcje i kolejne groźne sytuacje Posady. W 19 minucie zawodnik gości wygrywa pojedynek 1 na 1 z naszym stoperem i znów w sytuacji sam na sam wyprowadza swój zespół na prowadzenie. Próbujemy coś zrobić, konstruujemy akcje jednak brakuje ostatniego podania i wykończenia. W 28 minucie kolejny błąd i podobnie jak poprzednio w sytuacji sam na sam "Beskid" zdobywa trzecią bramkę. Po tej stracie jakby trochę się obudziliśmy ale nie przyniosło to efektu w postaci bramki. Więcej bramek w pierwszej połowie nie padło mimo, że okazje zarówno jedni jak i drudzy ku temu mieli. Do przerwy wynik 1:3. Na drugą połowę wychodzimy zmotywowani i z wiarą, że to jeszcze nie koniec, że jeszcze losy tego spotkania można odwrócić. W 53 minucie bramkę kontaktową zdobywa Patryk Chrobak. "Beskid" zaczyna ze środka, kilka podań i znów zawodnik gości staje w sytuacji sam na sam z bramkarzem, na szczęście tym razem się myli. Nasza drużyna coraz bardziej "przyciska" chcąc doprowadzić do wyrównania i w 60 minucie ta sztuka się udaje a strzelcem bramki jest Tomasz Krauz. Kiedy wszyscy myśleli, że kolejne bramki to tylko kwestia czasu to nasze dalsze ataki wyglądały jak bicie głową w mur. Choć niektóre sytuacje były naprawdę dobre i powinny zakończyć się bramką. Na domiar złego w 83 minucie tracimy bramkę na 3:4. Do tego mecz kończymy w 10 bo po drugiej żółtej a w konsekwencji czerwonej kartce plac gry opuszcza Tomasz Krauz. Przegrywamy mecz znów jedną bramką, trzeba przyznać, że po słabej pierwszej i dobrej drugiej połowie. Szkoda bo powinniśmy co najmniej remis ugrać w tym meczu. Na pewno mecz był bardzo ciekawy dla kibiców ze względu na ilość zwrotów akcji i bramek. Jednak nie ma czasu rozpamiętywać tego co było, jak mówi przysłowie "psy szczekają, a karawana idzie dalej". Ważne, że mecze które rozegraliśmy do tej pory (a były to mecze z mocnymi rywalami) toczyliśmy jak równy z równym. W końcu ten mechanizm "zatrybi" i to nam szczęście będzie dopisywało.

W najbliższą niedzielę kolejny trudny mecz na naszym stadionie. Tym razem do Komborni zawita jeden z głównych pretendentów do awansu, spadkowicz z klasy okręgowej - drużyna ULKS "Grabowianka" Grabówka.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości