Znowu zero z przodu...

Znowu zero z przodu...

Przegraliśmy kolejny mecz, którego nie powinniśmy przegrać. Przeważaliśmy w całym meczu ale zabrakło najważniejszego... bramki. Sytuacji w żadnym meczu nam nie brakuje, na treningu czy rozgrzewce mało siatki nie pękają od strzałów a po gwizdku sędziego jakby następowała jakaś dziwna blokada. W najprostszych sytuacjach nie potrafimy trafić w światło bramki. Nic z tego nie wynika, że mamy przewagę, że "gramy piłką" - większość przeciwników gra "lagę w przód" a na naszej połowie napastnik czeka na błąd obrony albo sędziego, który nie dźwignie chorągiewki i nie pokaże spalonego.

Już po pierwszej połowie powinniśmy prowadzić co najmniej 2 - 3 bramkami a gospodarze sporadycznie przedzierali się pod naszą bramkę. Boimy się strzelać, boimy się wziąć na siebie odpowiedzialność, próbujemy wejść z piłką do bramki przeciwnika - tak się nie da. Wynik do przerwy 0:0.

Po przerwie obraz gry się nie zmienił i my atakowaliśmy a Lubatowa wychodziła z groźnymi kontrami. Kilka razy dopisało nam szczęście m.in. niestrzelony karny przez zawodnika gospodarzy czy wybicie piłki z linii bramkowej przez Maćka Długosza - który w tym dniu był graczem meczu, choć grał na skrzydle to jego interwencje w obronie były kluczowe. Od około 80 minuty gramy w 10 - za dyskusję z arbitrem i okazywanie niezadowolenia z powodu podyktowania rzutu karnego z boiska za drugą żółtą a w konsekwencji czerwoną kartkę wyleciał Mariusz Pasterkiewicz. Bramkę tracimy w doliczonym czasie, znów po rzucie rożnym i zamieszaniu w polu karnym. Po tej bramce jeszcze Grzesiek próbował uratować remis pięknym strzałem z naszej połowy w okienko bramki gospodarzy, jednak bramkarz miał sporo czasu aby przygotować się do obrony tego strzału i stanął na wysokości zadania.

Jeśli nie zaczniemy strzelać bramek to nie ma co mówić o wygrywaniu meczy. W 7 dotychczasowych spotkaniach wiosennych strzeliliśmy 8 bramek (w tym 4 z Pustynami). Nasi zawodnicy mają sporo okazji do zdobycia bramki jednak skuteczność wykorzystywania tych sytuacji jest dramatycznie niska.

W niedzielę jedziemy do Posady Górnej aby powalczyć o punkty z miejscowym "Beskidem" - zadanie na pewno nie będzie proste jednak kiedyś w końcu musi ta maszyna "zatrybić" i do dobrej gry musimy dołożyć strzelanie bramek.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości