"Płomień" ugaszony

"Płomień" ugaszony

21.10.2018, dzień, data którą każdy Polak, kojarzył przede wszystkim z wyborami, podejmowaniem decyzji, wieloma rozterkami. Dzień w którym jedni triumfują, drudzy muszą przełknąć gorycz porażki. Na szczęście dla lokalnych kibiców najpiękniejszego sportu na świecie wybór był prosty - KKS "Dwór" Kombornia vs LKS "Płomień" Zmiennica. Wzmianek na temat tego piłkarskiego święta nie doszukaliśmy się w France Football, La Gazzetta dello Sport skupiło się na premiowaniu derbów Mediolanu, o dziwo… lokalny potentat, rozdający karty na facebookowej scenie piłkarskiej, znany i lubiany portal „Na Spalonym” również pozostał obojętny nie umieszczając naszego spotkania w tych których szanujący się kibic podkarpackiej piłki ominąć nie może. Po tym wszystkim, co dzisiaj dane było nam zobaczyć, przeżyć, poczuć, tą piłkarską ucztę, którą mogliśmy się delektować, niczym Magda Gessler roladkami z bakłażana z kozim serem w 7 odcinku V edycji Master Chefa, z czystym sercem mogę napisać, że pomijając nasze spotkanie popełnili błąd. Kolejne derby, pełna motywacja, motywacja której nikomu nie brakowało. Po wczorajszych zawirowaniach w serie A, po tym jak Juventus nie wygrał meczu, a Krzyś Piątek nie strzelił bramki, pewnym pozostało tylko to, że w dzisiejszym meczu nikt nie odstawi nogi a kibicie będą świadkami walki, małej wojny dwóch drużyn którym przyświecał jeden cel… W stosunku do poprzedniego meczu niewiele zmian. Za Kubę Kwolka wskakuje Tomek Krauz, który wnosząc swoją wolę walki i zaangażowanie, jak również nietuzinkową grę głową, idealnie wkomponował się w taktykę przygotowaną przez Trenera Grzegorza Kwolka, który po raz kolejny swoim występem, swoją postawą na boisku, potwierdził stare piłkarskie porzekadło, że najważniejsze na zero z tyłu a z przodu zawsze coś wpadnie. Opisując ten mecz ciężko pozostawić bez echa postawę pomocnika gości w osobie Rafała Dziedzica, który to w pierwszej połowie swoimi szarżami prawą stroną boiska, siał spustoszenie w naszych szeregach niczym oddziały husarii w bitwie pod Kircholmem. Na środku pola Mateusz Ostrowski, były zawodnik min. dębickiego "Igloopolu", łączący grę w piłkę z obowiązkami trenera sanockiej "Stali" występującej na co dzień w IV lidze Podkarpackiej, który to z dzisiejszego starcia naszych drużyn najlepiej zapamięta… numer na plecach rozpędzającego się z meczu na mecz Dawida Surmacza, który to swoimi licznymi rajdami, okraszonymi seriami zwodów zapewnił przyjezdnym obrońcom wrażenia podobne do tych, jakie towarzyszą na karuzelach w parku rozrywki „energylandia”. Pierwsza połowa nie przyniosła bramek, najlepszych okazji do zmiany rezultatu nie wykorzystał Piotrek. Mimo licznych sytuacji, zarówno z jednej jak i z drugiej strony, wynik nie uległ zmianie. Na drugą połowę wychodzimy bez zmian, jedyną zmianą, która daje się zauważyć jest zmiana połówki, jednakże przypatrując się bliżej, dostrzegamy że niektórzy kibice byli jeszcze przy tej pierwszej. Od samego początku drugiej części spotkania, widać że tempo meczu znacząco dało się we znaki piłkarzom przyjezdnych, którzy to z minuty na minutę oddają nam coraz więcej placu do gry. Z oferty bez najmniejszego zawahania, korzystają nasi środkowi pomocnicy w osobach Patryka Hawrota, jak i wcześniej wspomnianego Dawida Surmacza, którzy opanowali środek pola, niczym tureccy producenci kebabów, niemiecki rynek gastronomiczny. Gdy po serii bezskutecznych prób sforsowania obrony gości, bicia głową w mur, sprawy w swoje ręce bierze nasz lokalny „El Pistolero”, który rzucił się na wypuszczoną przez bramkarza piłkę, niczym chytra baba z Radomia na napój 3 cytryny w hicie portalu Youtube sprzed kilku lat, z pełnym impetem z okolic trzeciego metra wbija ją do bramki gości, tuż obok bezradnie leżącego goalkeepera przyjezdnych, dając nam upragnione prowadzenie. Świetnej okazji do podwyższenia wyniku nie wykorzystuje nasz skrzydłowy Daniel Czekański który to serią zwodów przedziera się w okolice pola karnego, tworząc sobie idealną pozycję do oddania strzału, po czym po kilku nieudanych próbach poszukiwań tej lepiej ułożonej prawej stopy, decyduje się na strzał lewą posyłając piłkę obok bramki. Na pomeczowe pytanie „Danielu Jak skomentujesz ten strzał?” w strefie dla mediów gdzie udało się zaczepić tego sympatycznego zawodnika, nasz redakcyjny kolega Mateusz z działu odpowiadającego za pomeczowe wywiady, którego serdecznie pozdrawiamy, usłyszał popularną w piłkarskim świecie odpowiedz: „Lewą to ja mam jedynie do wsiadania do tramwaju”. Na koniec pozostaje nam podanie wyników pomeczowego głosowania na MVP spotkania, niestety ze względu na spore zainteresowanie, liczenie głosów nadal trwa. Na obecną chwilę sugerując się danymi opublikowanymi o 21.47 prze portal głoskomborni.net, podobnie jak w ubiegłym tygodniu prowadzi nasz bramkarz Rafał Czapor, który to po raz kolejny wziął na siebie trud przewodnictwa komisji liczącej głosy za co serdecznie mu dziękujemy, tuż za nim strzelec jedynej ale jakże ważnej bramki w tym spotkaniu, ulubieniec lokalnej prasy Piotr, która już teraz drukuje poniedziałkowe gazety z nagłówkiem „Kolejne ofiary El Pistolero z Komborni” . Miejsce trzecie dla naszego lokalnego „Isco” w osobie Dawida Surmacza.

Wszystkim kibicom serdecznie dziękujemy za to, że w tym dniu wyborów, wybrali doping i wsparcie naszej Drużyny i już teraz z całego serca zapraszamy do wsparcia nas w kolejnym wyjazdowym spotkaniu z drużyną LKS-u Wesoła.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości